6 podstawowych zasad samodzielnego planowania wakacji

0

Mimo okresu zimowego, wpis będzie dzisiaj o tym, jak zorganizować wakacje bez biura podróży. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta – teraz jest na to najlepszy czas ;). Ale po kolei…

Wakacje na własną rękę – jak się do tego zabrać?

1. Termin i miejsce

Podstawą jest określenie gdzie i kiedy chcemy jechać. W moim przypadku jedno wynika z drugiego, ponieważ inne kierunki wybiera się w zimie, inne w lecie a jeszcze inne jesienią. Jeśli wiesz już, gdzie chcesz lecieć zostaje kwestia terminu. Ja swój ZAWSZE dostosowuję do cen biletu. Tzn. wiem „mniej więcej” w jakim okresie chcę lecieć i obserwuję jak kształtują się ceny. Jeśli są dni, w których bilety ewidentnie są w niższych cenach na nich właśnie się skupiam.
Przykładowo: kiedy we wrześniu wymyśliłam sobie urlop w okresie świątecznym, szukałam miejsc, w których jest wtedy ciepło. Wybór padł na Gran Canarię. Mając destynację oraz termin „pi razy drzwi”, zabrałam się za najważniejsze – czyli szukanie biletów. Bilety na 3 miesiące przed wylotem miały rewelacyjne ceny, więc od razu je zarezerwowałam.

2. Rezerwacja biletu i bagaż

W praktyce wygląda to tak, że szukam w „googlach”, który „tani przewoźnik” lata bezpośrednio do miejsca, w które się wybieram. Będzie to z reguły Ryanair lub Wizzair. Z mojego doświadczenia wynika, że Ryanair jest mimo wszystko dużo tańszy. Z praktyki – warto obserwować ceny biletów, w weekendy jest drożej i to dużo, podobnie w poniedziałki. Ceny spadają we wtorki i wtedy właśnie warto wejść na stronę przewoźnika. Warto też troszkę pokombinować 😉 Czasami w promocji jest jeden lub dwa bilety w danej cenie. Jeśli tak by było, a wybierzemy 3 uczestników wycieczki wówczas dostaniemy cenę bez promocji za wszystkie osoby. Trzeba wtedy podzielić zakup na części. Ja zawsze wybieram szeroki zakres dat i „przeklikuję” kalendarz przewoźnika, żeby zorientować się jakie ceny są normą a jakie to już faktycznie okazja.

Przykładowo: Dzisiaj szukałam lotu na Cypr z Krakowa, wybieram się tam w kwietniu, ale zbadałam rozpiętość cenową w dużo szerszym zakresie. Wyszło z tego, że cena 152,1 jest atrakcyjna, 239 to norma, a 379 zł, to gruba przesada 😉 Bilety w „moim terminie” będę starała się ustrzelić w cenie 152 zł lub mniej.

Kiedy już to wiem, patrzę czy w wybranym przeze mnie okresie są jakieś satysfakcjonujące mnie promocje. Jeśli tak – kupuję bilet. Jeśli „wybadamy” przewoźnika (ja robię to we wtorki), wiemy, czy cena jest ok czy można liczyć jeszcze na spadek.

Złote zasady:

sprawdzamy ceny codziennie rano i koło południa, żeby zorientować się, kiedy przewoźnik wrzuca promocje,
jeśli cena nas satysfakcjonuje – kupujemy,
sprawdzamy, czy liczba podróżujących nie ma wpływu na cenę (chcemy 3 bilety a tylko 2 są w promocji),
generalnie ceny są niższe 3 miesiące – 6 tygodni przed wylotem, później mimo zbliżającego się terminu ceny rosną (jest to moja obserwacja, być może czasami jest inaczej).

Bagaż

Ok, mamy już bilety w satysfakcjonującej nas cenie, teraz pora na decyzje bagażowe. Tutaj Wam nie doradzę, bo wszystko zależy od Waszej nazwijmy to „sytuacji życiowej” ;). Jeśli jesteś singlem albo podróżujecie we dwoje być może wystarczy Wam bagaż podręczny (Ryanair do 10kg). Ja mam dziecko i muszę wziąć sporo rzeczy na tzw. „wszelki wypadek”, których z reguły na pokład samolotu wziąć nie wolno np. leki. Osobiście wybieram zawsze bagaż 15 i 20 kg za dodatkową dopłatą i z reguły kosztuje nas to w granicach 200 zł w jedną stronę.

3. Nocleg i wyżywienie

Zasada jest prosta – im wcześniej tym więcej opcji do wyboru. Ja szukam na:
airbnb.pl, tripadvisor.com, booking.com, trivago.pl. Porównuję ceny, określam swoje widełki oraz wymagania i po prostu rezerwuję. Na temat tego, na co warto zwrócić uwagę podczas szukania noclegu, szczególnie jeśli jest to apartament a nie hotel napiszę osobnego posta. Podobnie jak z wyborem noclegu jest z jedzeniem, musimy określić czy chcemy gotować sami, jeść „na mieście”, czy interesuje nas pełne wyżywienie w hotelu albo same śniadania. Wrzucamy w wyszukiwarkę nasze kryteria i gotowe 😉

4. Wynajem samochodu i zwiedzanie

Kolejny temat, który musimy przemyśleć, to czy zamierzamy zwiedzać czy tylko plażować? Jeśli wybieramy opcję plażowania lub wylegiwania się przy basenie hotelowym, a wyjazd organizujemy sami, musimy zastanowić się jak dostaniemy się z lotniska do hotelu. Opcji jest wiele. Często hotele oferują transfer z lotniska i na lotnisko, więc jeśli nie chcemy się o to martwić warto wynająć miejsce, które to oferuje. Jeśli nie, można wybrać autobus lub taksówkę, o ile oczywiście nasz hotel nie znajduje się 300 km od lotniska 😉

Ja osobiście zawsze zwiedzam, więc wynajmuję samochód na cały pobyt. Auto odbieram na lotnisku w dniu przylotu i oddaję w dniu odlotu. Dużo zwiedzamy, więc nie opłaca mi się wynajmować samochodu tylko na kilka dni. Natomiast da się zrobić również tak. Właściwie wszędzie znajdziecie lokalne wynajmy „przy drodze”. Z tym, że ceny są wtedy wyższe, podobnie jak wynajem na krótki czas.

Na Kanarach wynajmowaliśmy samochód od AutoReisen. Do wynajmu u nich niewymagana jest karta kredytowa – polecam szukać takich właśnie opcji, jeśli nie chcemy mieć nieprzyjemności związanych ze ściąganiem po czasie pieniędzy za uszkodzenia, których nie było. Dają także darmowy fotelik dla dziecka oraz mają pełne ubezpieczenie. Nikt nie sprawdza auta, kluczyki można zwrócić nawet w środku nocy do pojemnika. My dostaliśmy dwa razy dużo wyższą klasę samochodu niż zamówiona online. A rezerwujemy jeszcze w Polsce, bo ceny są atrakcyjne i nie traci się tyle czasu w kolejkach na lotnisku.

5. Ubezpieczenie

Jeśli wyjeżdżamy, szczególnie za granicę – warto się ubezpieczyć. Sprawa jest prosta. Ja zawsze korzystam z wyszukiwarki ubezpieczeń turystycznych Rankomat. Określam moje wymagania, znajduję najtańszą opcję w moim terminie i lecę spokojnie  na wakacje. Dodatkowo mamy wyrobione europejskie karty ubezpieczenia zdrowotnego EKUZ, które zabieram w każdą podróż.

6. Plan zwiedzania

Nie wyobrażam sobie nie wiedzieć, co chcę zobaczyć w danym miejscu. Przygotowanie tego zajmuje sporo czasu, ale wolę „tracić” go jeszcze w domu i później już na miejscu wykorzystać każdą minutę na poznawanie kultury i zwiedzania, niż każdego ranka zastanawiać się „co dzisiaj robimy?”. Ktoś może powiedzieć, przecież to jest urlop, po co się spinać? Ale to nie ma z tym żadnego związku ;). Tu chodzi o listę rzeczy, które chcemy zwiedzić, gdzie się znajdują, które możemy połączyć w ramach jednej wycieczki. A czasami jest tak, że coś nas tak zachwyci, że zostajemy tam dłużej a nawet na cały dzień i wcale nie realizujemy planu. I to jest jak najbardziej OK i wyróżnia właśnie wycieczkę „na własną rękę” od zorganizowanej, gdzie nie mamy możliwości zatrzymać się dłużej tam, gdzie byśmy chcieli, bo trzyma nas plan. Polecam też przeglądanie blogów podróżniczych, ale warto zwrócić uwagę na datę publikacji wpisu, bo o ile wulkan raczej nie zniknie z mapy, o tyle knajpki i niektóre atrakcje owszem. Podobnie przewodniki – ja uwielbiam te z firmy Pascal napiszę Wam o nich osobny wpis.

Podsumowując, możliwość decydowania o sobie jest chyba najlepszą rekomendacją wycieczki, którą organizujemy sobie sami. Robisz co chcesz i kiedy chcesz. Nie jesteś niewolnikiem posiłków w hotelu, nie jesteś uzależniony od planu organizatora wycieczki. Możesz zapomnieć się wędrując uliczkami miast albo leżeć cały dzień codziennie na innej plaży. Wynagradza to wszelkie trudy organizacji, a z każdym wyjazdem pójdzie Wam coraz sprawniej. Polecam takie rozwiązanie jako osoba, która ma za sobą wakacje all inclusive na plaży i przy hotelowym basenie. Nigdy więcej 😉 I z doświadczenia Wam powiem – najgorszy pierwszy raz, przełamać się, przetrzeć szlaki. Ale jak już się zmobilizujecie, nigdy więcej nie pojedziecie na wakacje „all” 😉

Dodaj komentarz